Też to zauważacie ???
Ludzie mają wielką potrzebę doradzania. Serio! Potężną. Nie ma znaczenia komu radzą, kiedy zwracają uwagę i czy w ogóle znają się na temacie, by radzić (a rada zazwyczaj jest tym upierdliwsza, im mniej zna się autor). Ważne jest, by przekazać „swoją mądrość”. I teraz pal licho, jeśli rad udziela pani z Biedronki, czy przechodzień na przystanku „A gdzie czapeczka” ( czy tylko ja mam ochotę odpowiedzieć „w …” wiecie co???)
Gorzej, gdy takie pokusy nieustannie mają nasi bliscy, Ci, z którymi żyjemy na co dzień. A rady te nie tylko są wypowiadane, ale i jest nacisk na egzekwowanie, podważanie decyzji , wzbudzanie poczucia winy, a gdy rodzica nie ma – łamanie ustalonych zasad w myśl idei „mama rządzi jak jest, a teraz ja”. Ciężko czasem się żyje w takim otoczeniu. To nie są łatwe sytuacje. Dlatego przygotowałyśmy dla Was wpis, którego autorką jest Dominika Słowikowska -psycholożka, coach i mama Miłosza. Certyfikowana edukatorka Pozytywnej Dyscypliny oraz kreatorka inicjatywy „Pomogę Ci Mamo”. Pomaga Mamom w byciu Mamą oraz w wychowywaniu małych dzieci, autorka strony Pomogę Ci Mamo.
Dominiko, zaczynaj!
Dominika: Jakiś czas temu, podczas rozmowy z Asią na temat wspólnych działań w mediach społecznościowych, pojawił się temat tzw. „dobrych rad” otrzymywanych od osób z naszego otoczenia. Rad dotyczących wychowywania dzieci, jakżeby inaczej. Zastanawiałyśmy się jak to wygląda obecnie, oraz jak Mamy sobie z tym radzą. Alaaantkowe dziewczyny zaproponowały, że po prostu Was zapytamy – w formie posta, bo tak dzisiaj najprościej ?. Komentarze pojawiały się lawinowo.Sporo czasu zajęło mi, żeby je wszystkie przeczytać. Na szczęście wiele tematów się powtarzało, dzięki czemu całość dość jasno mi się wyklarowała.
Pierwotnie chciałam zebrać kilka wskazówek przydatnych w zmaganiach z tego typu sytuacjami. Jednak im dłużej się nad tym zastanawiałam, stwierdziłam, że to będzie trochę brzmiało jak kolejne „dobre rady”…a przecież macie ich już dość! Dlatego postanowiłam podejść do tematu od innej strony, od początku, nie od końca.
A oto Wasze przykładowe komentarze do wpisu:
„…ja po 3 miesiącach mieszkania u mamy z noworodkiem (bo mieszkanie się remontowało) wyprowadziłam się i wynajęłam inne miejsce. Dla mnie ciągle rady brzmią jak krytyka, mama kompletnie nie rozumie, że chce coś opowiedzieć tylko po to, żeby zostać wysłuchaną, dla niej to brzmi jak „doradź mi”. i obraża się, kiedy mówię, że nie chcę rad. bo miała dobre intencje…”
„Najbardziej boli mnie to, że nie umiem zwracać uwagi. Taka osobowość, że staram się mówić innym, że czegoś nie daję/nie stosuję u dziecka, ale nie nazbyt skutecznie. Mały dopiero zaczyna rozszerzanie diety, więc jeszcze nie mam problemu wieloma spornymi kwestiami. Ale już niedługo trzeba się będzie wspiąć na wyżyny asertywności… ?”
” Jakiś złoty środek na rady i ” uprzejme uwagi ” teściowej poproszę bo są momenty że mam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok np: On ma już 14 miesięcy za ty dalej karmisz piersią na pewno Cię gryzie ma już tyle zębów…. mimo że kontakt ograniczyłam zawsze coś znajdzie ….:
„Dam Ci coś (np. czekoladkę), tylko nie mów mamie.” szkoła oszukiwania od małego. Uwielbiam.
„Mam syna z autyzmem (3,5 roku) i sugestie „jaki on niegrzeczny” lub „no czemu nie chcesz mi odpowiedzieć?” doprowadzają mnie do szału! Już nie mam siły i ochoty tłumaczyć, że jest autystą…”
Gdzie jest początek walki z „dobrymi radami”?
Gdzie jest ten początek? Początek jest w Was. Mam tu na myśli między innymi Wasze poczucie własnej wartości, Waszą pewność siebie czy poziom samoregulacji emocji. Jak te rzeczy mają się do komentarzy osób z otoczenia? Otóż, jeśli macie dobrze ugruntowane odpowiednie poczucie własnej wartości, które dodatkowo jest wzmocnione wysoką pewnością siebie, to będzie Wam łatwiej. Napisałam to akurat w takiej kolejności, ponieważ możecie być pewne siebie w kontakcie z drugą osobą, ale wewnętrznie rozsypane nie mając fundamentu. Wówczas, po spotkaniu, podczas którego włożycie sporą energię w odparcie „ataku”,będzie Wam zwyczajnie źle i nie będziecie umiały sobie z tym poradzić. Pojawią się trudne emocje, które jeśli nie będą przez Was odpowiednio regulowane, wpłyną destrukcyjnie na Wasze samopoczucie, a ono w istocie przełoży się na zachowanie. Co więcej, te emocje będą „wisiały” w powietrzu, odczują je Wasze dzieci oraz mężowie, partnerzy. Finał finałów, okazuje się, że z pozoru nic nie znaczące teksty, odbijają się na całej rodzinie.
Dlaczego „dobre rady” tak bolą?
Zatem, jeśli „dobre rady” powodują pojawianie się trudnych emocji, to warto sobie zadać wtedy pytanie
„DLACZEGO aż tak mnie to dotyka?” czy po prostu „O co w tym wszystkim chodzi?”. Być może wtedy dotrzemy do ważnych dla nas informacji, które wiążą się właśnie z brakiem poczucia własnej wartości lub jego niskim poziomem, które dotyczą doświadczeń z dzieciństwa czy też relacji z bliskimi. Jeśli źródłem komentarzy nie jest rodzina, a na przykład inne Mamy, również warto się temu przyjrzeć – jak reagujemy w takich sytuacjach, czy się spinamy, stresujemy, czy to nas w jakiś sposób boli, oraz czy przypadkiem nie „dowalamy” sobie przez to jeszcze bardziej i czy nie czujemy się zwyczajnie gorsze.☹ Jeśli macie w sobie silne przekonanie o swojej wartości, o tym jak chcecie wychowywać swoje dziecko, czy też o tym, że jesteście najlepszymi Mamami na świecie, to żaden komentarz drugiej osoby tego nie zmieni!
Czy konflikt z Mamą, Teściową musi być standardem?
Ważna jest także świadomość tego, iż to, że Waszym rodzicom lub teściom nie podoba się sposób w jaki wychowujecie swoje dziecko, to jest tylko i wyłącznie ICH PROBLEM. Jeśli Wasze Mamy nie mogą się pogodzić z tym, że wychowujecie tego małego człowieka wbrew ich zasadom, a do tego dołożony jest jeszcze komentarz „Nie tak Cię wychowałam”, to to jest tylko i wyłącznie PROBLEM WASZYCH MAM/TEŚCIOWYCH. To są dorosłe osoby. Owszem, przeżyły kilkadziesiąt lat, mają swoje ugruntowane przekonania, zasady – w końcu również wychowały swoje dzieci, jednak mądrość, którą posiadają, powinna im pozwolić na zrozumienie i akceptację pewnych rzeczy. Nawet jeśli nie są w stanie zrozumieć, to z szacunku do Was, wypadałoby przynajmniej zaakceptować. Jeśli się obrażają, bo nie chcecie robić tak, jak one uważają – trudno. Może niedługo się „ODbrażą”. To nie jest absolutnie powód do tego, żebyście Wy brały to na siebie, żebyście z jakiegoś powodu czuły się winne. Dlatego, że wtedy odbieracie sobie energię. Kierujecie ją nie tam, gdzie trzeba. To WASZE DZIECKO JEST NAJWAŻNIEJSZE i ono potrzebuje Waszej energii, a nie ten, umówmy się – nieuzasadniony – konflikt.
Co z tym fochem?
Część z Was próbuje walczyć. Jest to zrozumiałe, jednak bardzo często jest to przysłowiowe „kopanie się z koniem”. Nie znaczy to oczywiście, że trzeba odpuścić. Warto dawać wskazówki co do alternatyw słodyczy czy grających i świecących zabawek. Warto próbować uświadamiać, że miłość wnukom można okazywać na milion sposobów, niekoniecznie dając lizaka, jajko niespodziankę czy badziewną zabawkę, w dodatku za Waszymi plecami. Być może będzie potrzebna bardziej konkretna i niestety trudna rozmowa? Która niesie w sobie ryzyko focha… Jeśli jednak tego focha się boimy, to znowu -warto zadać sobie pytanie „Co jest dla mnie ważniejsze?”. Każdy chciałby mieć dobre relacje z rodzicami i teściami, jednak kiedy w grę wchodzi dobro naszego dziecka… kiedy w grę wchodzi nasz wysiłek włożony w wychowanie, który jest później niweczony… Może warto zaryzykować tego focha?
Dlaczego Mama Mamie wilkiem?
Jeśli zdarza się, że „dobre rady” wypływają od innych Mam, musicie pamiętać o tym, że osoby, które w ten sposób komentują – mają problem. To są osoby, które biorą udział w jakimś dziwnym wyścigu, które próbują coś udowodnić, coś pokazać. Takie zachowanie ma swoje drugie dno. Bo jeśli ja znam swoją wartość, jestem pewna siebie, tego co robię, jak żyję – to po co miałabym zachowywać się w ten sposób? Nie jest mi do niczego potrzebne udowadnianie czegokolwiek komukolwiek. Nie mam również prawa nikogo oceniać, krytykować za to, że wychowuje swoje dziecko inaczej niż ja. Dlatego tego nie robię.
A na koniec znowu początek….
Wiecie już dlaczego napisałam, że początek jest w Was? ? Bo kluczowe jest Wasze podejście do „dobrych rad”, a to podejście wynika m.in. z poczucia własnej wartości, pewności siebie i samoregulacji. To jest Wasza „broń”?! Nawet jeśli „dobre rady” Was nie bolą, a zwyczajnie wkurzają, to mając odpowiednie podejście, możecie sobie tą złość i frustrację fajnie wyregulować w takich sytuacjach. Szkoda nerwów, serio!
Dobre rady do walki z „dobrymi radami”.
No dobrze, to na koniec może jednak podam Wam kilka przykładowych odpowiedzi dla tych „pomocnych” dusz ?
- „Nie noś, bo już nigdy nie zaznasz spokoju” – odpowiedź „Poradzę sobie.”
- „Na pewno masz dobry pokarm?” – odpowiedź „Tak, dziękuję za troskę.”
- „Czemu nie dasz mu wody? Mleko raczej nie wystarcza” – odpowiedź „Wystarcza.”
- „Powinien dostać po pupie za takie zachowanie” – odpowiedź „Nie stosuję przemocy.”
- „Za moich czasów było inaczej” – odpowiedź „Czasy się zmieniły.”
- „Bez słodyczy nie ma dzieciństwa” – odpowiedź „Z tego co widzę jest szczęśliwym dzieckiem.”
Zasadniczo chodzi o to, aby te odpowiedzi były jak najkrótsze.
Nie dajcie się wciągnąć w tę przepychankę, w tę grę. W Waszych komentarzach wspominałyście o wyczerpaniu, o tym, że Was to zjada od środka -dlatego nie wchodźcie w to. Ucinajcie krótko, a czasami nawet milczeniem – to też jest odpowiedź ? Jeśli sytuacja będzie się przedłużać to wtedy warto powiedzieć „Być może masz rację. Możemy zmienić temat?”.
Mam nadzieję, że moje podejście do tego tematu od strony psychologicznej będzie dla Was pomocne.
Zadbajcie o siebie, proszę 🙂
Dominika Słowikowska
Dziękujemy za wychowawczą rozmowę 🙂 Zapraszamy Was do śledzenia profilu Dominiki na facebooku i instagramie, gdzie znajdziecie masę filmów oraz wpisów z zakresu rodzicielstwa i kobiecości.
Dominika Słowikowska – psycholożka, coach, certyfikowana edukatorka Pozytywnej Dyscypliny oraz kreatorka inicjatywy „Pomogę Ci Mamo”. W obszarach rozwojowo – wychowawczych dzieci prowadzi warsztaty stacjonarne i szkolenia online, oraz udziela konsultacji indywidualnych.
Smakowało? Nie smakowało? Wyszło? Nie wyszło? A może chcesz napisać na inny temat? Podziel się słowem komentarza i zdjeciem.
Komentarze (5)
Didi
Dodano opinię: 05.09.2019
Najgorsze było ubieranie czapki, a teściowa i rozszerzanie diety kontra moja matka. Teściowa nie zwróciła mi nigdy bezpośrednio uwagi, ale mężowi musiała donieść że widziała dzisiaj na mieście moje dziecko bez czapeczki (było ciepło, a córka była w gondoli, a drugi raz był skwar 30 stopni, a córka siedziała w spacerówce pod budką). Moja matka z kolei ciagle dawała dziecku rzeczy których jeszcze ja nie dawałam i gadała, że powinnam już jej to dawać. Np cytrusy. Lekarz mówił żeby jeszcze nie dawać, a ona mądrzejsza i mam dawać. Albo dopajanie wodą. Wszędzie trąbią że przy karmieniu cyckiem nie trzeba, a ona wpychała córce wodę. I wieczne komentarze co ja karmiąca mam jeść a czego nie. Raz już zapytałam, czy mam się nauczyć fotosyntezy , bo nic nie wolno jeść.
Ahafia
Dodano opinię: 06.09.2019
U mnie jest tak : Nie stawiaj jej na nóżki, bo ona nie chodzi, nie sadzaj, bo ona jeszcze nie usiadła. Odpowiedź: Ja stawiałem i patrz jaka jesteś prosta, a z siedzeniem to przecież ona chce… Albo dziecku trzeba pomóc, a nie blokować. Odpowiadam, że nie wolno, a oni się śmieją i mówią do mojej córeczki. Nie będę Cię sadzac, bo mama zaraz będzie krzyczeć i tak codziennie…
Sandra
Dodano opinię: 25.09.2019
Moja mama nie może zrozumieć, dlaczego ja i mój synek nie jemy cukru. Bo przecież on jest potrzebny dla zdrowia i szczęścia, wg niej xd
Magdalena
Dodano opinię: 04.11.2019
Podbudowałam się tym artykułem 🙂 za każdym razem gdy ktoś próbuje mi powiedzieć jakąś rade to ok niech mówi, a ja zwykle krótko odpowiadam, ale grzecznie, chociaż faktycznie jest to denerwujące gdy ktoś z uporem pyta cały czas o to samo i radzi non stop na okrągło. Najbardziej jednak jest denerwujące jak ktoś robi coś wbrew rodzicom dziecka. Byłam ostatnio na weekend u rodziny, bo kuzyn miał 18 lat i byli też moi rodzice. W trakcie imprezy poszłam do domu by uspać dziecko (impreza była na sali jakieś 100 m dalej) i byłam umówiona z mamą, ze dam jej znać jak synek uśnie by mnie zmieniła. Przyszła wcześniej. Synek leżał przytulony do piersi i trochę się kręcił, ale widziałam ze za chwilę uśnie. Mama nie dawała za wygraną, ze ona go weźmie na ręce a ja mam iść się bawić. Nie potrafiła zrozumieć, ze on zaraz uśnie… Zabrała mi go, tak ze nawet nie miałam jak zareagować. Dziecko się rozbudziło… co prawda udało się jej go uspac, ale ja byłam okropnie wściekła, a ona od tamtej pory wszystkim się chwali i cieszy, że wnuczek zasnął u niej na rękach. Z tym jeszcze nie umiem walczyć i boje się, że polegnę jak przyjdzie moment rozszerzania diety, a moja mama będzie z uporem częstować go serniczkiem czy jakąś mleczną kanapką bo to przecież takie mięciutkie i dobre w sam raz dla takiego malucha…
Xxx
Dodano opinię: 02.03.2022
A mnie wkurzają osoby, które właśnie dobrej rady nie potrafią wysłuchać. Jak by każda osoba radzącą chciała ta druga skrzywdzić czy powiedzieć, ze jest gorsza. Jako dorosły człowiek, gdy ktoś mi coś radzi to tego słucham, dziękuje a potem robię co uważam. Ale nigdy nie miałam pretensji, ze ktoś chciał dobrze i powiedział kilka slow. A ten temat dobrych rad to jest dla mnie jakaś paranoja wręcz bo wychodzi na to, ze zaraz nikt zdania swojego wyrazić nawet nie będzie mógł bo rady warto zachować dla sb. Często osoby starsze maja dużo racji w tym co mówią i wystarczy dobrze się wsłuchać a nie walczyć o to by pokazać kto postawi większe „JA”. Granice powinny być w radach jak i w umiejętności ich przyjmowaniu 🙂