„A czym Ty jesteś zmęczona, skoro siedzisz w domu z dzieckiem?”
Brzmi znajomo?
Słabo mi, jak słyszę zbitkę wyrazów „siedzi w domu z dzieckiem”. Na granicy omdlenia jestem zwłaszcza wtedy, gdy dolatuje czasownik „siedzi”. Matka, która SIEDZI przy dziecku w domu ręka do góry 🙂 Chyba, że mowa o kp, to tak. Siedzi. Na stojąco można karmić, ale niewygodnie.
Myślę, że tylko „nie matkom” urlop macierzyński czy wychowawczy może kojarzyć się z siedzeniem. Żadnej matce do głowy to nie przyjdzie. To nie jest urlop na Seszelach. To kawał roboty.
Ja „siedziałam” dwa razy. Raz 2 lata i raz prawie 3 lata. W zasadzie, jak tak sobie przybliżam ten temat, to w sumie jest to jak siedzenie, ale bardziej w kontekście odsiadki.
W zasadzie ze swoich odsiadek pamiętam najlepiej to, że odliczałam. Taki zapał matematyczny się odezwał. Odliczanie… od drzemki do drzemki, od drzemki do nocy. Bo ten czas snu dziecka, to była moja wolność, pozorna, bo pozorna, ale jednak wolność. Brzmi, jakbym dziecka nie kochała.
A skąd. Najbardziej na świecie, ale to wymagająca miłość, gdy śpisz po 3 godziny, nosisz, bujasz, emocjonalnie się wykańczasz, bo próbujesz zrozumieć niemowlaka. Nie pachniesz wiosną, bo ciągle zamiast prysznica wybierasz inne sprawy.
I w tym wszystkim właśnie, pojawiło się w naszym alaantkowym życiu najwięcej pomysłów.
zdjęcie: „Siedzę” w domu z 2 dzieci (Alicja niespełna 4l, Zuzka 3m – piszemy z Anią kolejną książkę „Nowe Alaantkowe BLW”)
Zuzia przyszła na świat, dopiero skończyliśmy przeprowadzkę, a wydawnictwo tuptało za naszą nową książką. To co… się pisała. Kiedy? Nie pytajcie. Pojęcia nie mam. Teraz wydaje mi się, że to wariactwo było, ale Ania pisała „Rośniemy” (naszą trzecią książkę) w takim samym momencie życia, z niemowlakiem przy cycu. Pamiętam, jak ustalałyśmy przepisy z Anią do książki. Ona w połogu, ja pełna litości:) dla jej stanu. Ona po ciemku i ja po ciemku z dziećmi przy piersi. Rozmawiałyśmy szeptem notując w telefonie. A kiedy robiłyśmy te przepisy? No jak to – przecież siedziałyśmy, to miałyśmy czas! Hahaha. Pamiętam, że powtarzałam sobie, że kolejna książka będzie pisana już z zachowaniem higieny pracy. Taaaa.
zdjęcie: Ostatnie poprawki do ”Nowe alaantkowe BLW” – dobrze, że można siedzieć, w chuście też się da.
Udało się. Mnie się udało, Ania przepadłaJ Teraz ona pisała z Tolą na cycu. Tak to oto bizneswomenki siedzące w domu, rozwijały firmę. Z laptopem na kolanach w łóżku, przy stole kuchennym, po ciemku, obok dziecka, w nocy, czasem w kawiarni koło domu, bo w domu nie dało się pisać, a daleko odejść też się nie dało, bo może zechce mleka. Ale udało się. I ja i Ania dałyśmy radę.
zdjęcie: Jesień 2018 – moja codzienność- praca przy stole w kuchni-jadalni, masakra… kiedyś będę miała swoje biuro!
Prawda jest taka, że całą naszą firmę rozwinęłyśmy siedząc w domu. Siedząc z dziećmi. Bez swojego miejsca do pracy. Tak, jakby to praca nie była, tylko hobby dobre na wolną chwilę :/ A wiecie, kiedy działałyśmy najwięcej, kiedy alaantkoweblw przeżywało swój największy ambitny rozkwit? W okresie pandemii. Kiedy to miałyśmy po dwoje dzieci w domu. Ogarniałyśmy zdalne nauczanie (wyłącz dźwięk, nikt nie musi słyszeć, jak myję gary, o, dzień dobry pani Malwinko), młodsze dzieci (Może poukładamy puzzle? Klocki? Mamusia zrobi placuszki? Poproszę moje tampony. Nie naciskaj klawiatury! To papier toaletowy nie ścieżka rowerowa! Nie dłub w nosie. Nie jedz tego, to pizza z niedzieli!), dom (Znowu ogórkowa?), pracę (a może wydajmy same książkę, co?).
zdjęcie: Praca nad książką ”Gotuj z Alą i Antkiem”- gdzie? w domu rzecz jasna, w kuchni.
zdjęcie: Chciałabym mieć swoje biuro, studio do robienia zdjęć… taaa stół w pokoju też się nada. (Zdjęcia do e-booka wigilijnego 2019 r.)
zdjęcie: Nauka do obrony pracy dyplomowej z psychodietetyki… Tycie biureczko wciśnięte w sypialni mającej 9 m kw. Omg, ale zdałam na 5!
„Kiedyś będzie inaczej, Ania. Będziemy miały swoje biuro i ciszę do pracy.”
Sama w to nie wierzyłam, ale brzmiało dobrze. Serio. Bo nie da się wierzyć w tak duże zmiany, gdy żyje się po wariacku. Tzn. przepraszam. Gdy siedzi się z dzieckiem w domu :))
No i paczajcie. Mamy to. Minęło 7 lat, odkąd alaantkoweblw zaczęło istnieć. 3 lata odkąd jest firmą, która stanowi nasze źródło utrzymania i wszystko to dotąd było robione po kątach i zawsze z dziećmi obok. Narzekamy? Nie.
Jesteśmy z siebie dumne, choć nigdy przez pryzmat dumy na to nie patrzyłyśmy.
Chcemy Wam powiedzieć, że kobiety mogą naprawdę wiele, gdy nie umniejsza się ich pracy.
Zatem może na pytanie podczas urlopu macierzyńskiego/ wychowawczego „Chodzisz do pracy, czy siedzisz w domu z dzieckiem” odpowiadajmy „Nie. Pracuję w domu z dzieckiem.” Bo wychowywanie, dbanie o dom i rozwój dziecka to praca.
Ogromnie wymagająca i obciążająca nie tylko emocjonalne, ale i fizycznie. A jeśli do tego dodasz jeszcze pracę zawodową, jest co robić (bynajmniej nie na siedząco).
Dziś mamy swoje domy. Na kredyt, ale mamy:) A w nich – biura. Nie, że takie z wizytówką na drzwiach, ale jak tak teraz myślę, to chyba se przyczepię;) „Joanna Anger bizneswoomen. Może wtedy zacznę o sobie tak myśleć ;).
To może zabrzmieć śmiesznie, ale planując urządzanie domu, marzyło mi się ładne biuro. Po latach pracy na kolanie, chciałam mieć swoje zawodowe miejsce. Udało się. Zero kompromisów. Po roku mieszkania w nowym domu, w końcu je mam! Jest tak, jak miało być.
Po prostu muszę i chcę się Wam pochwalić! Czy nie wypada? Być może, ale pokazując Wam screeny z insta z ubiegłych lat – chcę zaszczepić w Was ziarenko nadziei, że jeśli macie marzenia – dążcie do nich. Same się nie zrealizują. Potrzeba szczęścia, wspaniałej rudej wspólniczki, ale przede wszystkim wiary i pracy, że to się uda! Nam się udaje. Dlaczego- od początku wszystko co robimy tworząc ALAANTKOWEBLW jest autentyczne, szczere i ”nasze”. A Wy czytacie nas każdego dnia, bo tak też o nas myślicie. Dziękujemy!
A teraz zapraszam do mojego biura na kawkę… Wolisz latte czy espresso?
Pierwszy raz meble MINKO zobaczyłam na instagramie u jednej z blogerek, od razu zakochałam się w regale MEGA POCKET i stwierdziłam, że musze go mieć! Stary, dobry kallax już dawno się rozsypywał i nie mieścił wszystkich ”sprzętów” do rozszerzania diety, które przechowuję teraz pojemnych, głębokich w szufladach. Moje biuro to przede wszystkim prototypy fartuszków, kubeczki, miseczki, tona łyżeczek i bidonów, które testujemy dla Was zanim trafią do naszego alaantkowego sklepu. Muszę mieć więc sporo miejsca na przechowywanie tych ”pierdół”:) Ale! Marzył mi się także kącik czytelniczy z kanapą lub fotelem, gdzie będę mogła na chwile usiąść i … w spokoju poczytać. Większość książek stoi w salonie, ale w biurze mam swoje ulubione i te po które często sięgam. Wszystkie zmieściły się na regale RUBBEL CASE, a na dole umieściłam drukarkę, z której codziennie korzystam.
Co Was będę czarować! Prawda jest taka, że nasze dzieciaki ciągle kręcą się między nogami. Wchodzą gdy pracujemy, próbują odwracać uwagę, pytają o najważniejsze sprawy na świecie (np. Czy widziałaś mamo mojego ludzika z kasztanów bo gdzieś mi spadł i została tylko czapeczka?”), ale wiedzą też, że gdy drzwi są zamknięte i trwa live to należy być ciiiiiiicho 🙂 Ta…..
Wracając do mojego biura. Najbardziej zależało mi na dużym biurku. Przyzwyczajona do pracy przy stole w jadalni w naszym starym mieszkaniu, miałam tam naprawdę mega dużo miejsca. Upierdliwe było to, że codziennie musiałam wszystko wynosić i chować na czas posiłków i że pracowałam w miejscu, w którym toczyło się życie rodzinne. Dlatego postanowiłam zamówić największy możliwy rozmiar biurka w Minko. I to był strzał w dziesiątkę. Biurko LUXURY jest piękne i mega duże, sami zobaczcie! Pomieściło i laptopa i monitor, bo podczas obróbki zdjęć lubię pracować na dużym ekranie. Przy biurku postawiłam też pojemną komodę TALLBOY TALL z wieloma szufladami, gdzie przechowuję ważne dokumenty i dziecięce książki, które recenzujemy dla Was.
Dziewczyny. Nie będę Was na koniec karmić tekstami „Chcieć, to móc” albo „Wszystko jest kwestią organizacji” bo to guzik prawda! Czasem bardzo się chce i się nie ma warunków, albo jest tak ciężko, że organizacja istnieje tylko w kreskówkach. Chcę, chcemy powiedzieć, że kobiety to nie jest słabsza płeć. Kobiety mają siłę, która w miarę przybywania zadań zwiększa swoją moc. Oczywiście, że nie jesteśmy robotami! Nikt jak my, nie jest wrażliwy i empatyczny, ale! Te emocje umiemy przekuć w działanie. Kurcze, dziewczyny! Bądźmy kim zechcemy, siedząc lub nie siedząc w domu. A jeśli czytając to jesteś w tym miejscu swojego życia, gdy nie wierzysz w swoją siłę, uwierz nam, że to minie, choć my wiemy, że teraz ciężko Ci w to uwierzyć. Po prostu nie daj sobie umniejszać wagi tego, co robisz. Ściskamy!
Ania i Asia,
Siedzące w domu bizneswoomen.
Na koniec chciałam podziękować marce MINKO, za cudowne wyposażenie biura! Dlaczego tak bardzo zachwycam się tymi mebelkami? Sami spójrzcie na wykończenie detali, szczegóły, materiał i design! Te meble są po prostu piękne!
I jeszcze jedno- zamówienie przyjeżdża do domu gotowe! Nie musicie nic skręcać, montować, meble przyjeżdżają tak jak widać je na zdjęciach. MINKOwóz dowiezie meble w każdy zakątek Polski!
Kim są szefowie manufaktury MINKO? To – rodzinka z podlasia, która postanowiła stworzyć własny design. Za plecami marki stoi cała rodzina i to dosłownie – w teamie spotkacie tatę, teścia, kuzyna a reszta wspiera i pomaga, bo przyświeca im myśl ”że każdy pomaga każdemu”.
Każdy mebel to ręczna robota najwyższej jakości.
Kod rabatowy:
alaantkoweblw10
od 11.10.2021 do 15.11.2021
-10% na wszystko!
idę do sklepu MINKO
Smakowało? Nie smakowało? Wyszło? Nie wyszło? A może chcesz napisać na inny temat? Podziel się słowem komentarza i zdjeciem.
Komentarze (0)